Reza usiadła na plaży, a Oriol klapnął obok niej.
-Stara, co jest? – spojrzał na nią uważnie.
-Kocham
go – szepnęła i głęboko zaczerpnęła powietrza do płuc. – Byłam w stanie
przez rok pracować dla dwóch klubów. Nikt nie wie jak było mi ciężko.
Wracałam z Madrytu, na jednym tchu szłam na trening Espanyolu, gdzie
musiałam dać z siebie jak najwięcej. Tylko trochę trudno jest w ciągu
jednej doby dawać z siebie z dwieście procent w Realu i jeszcze stówę w
Espanyolu! – warknęła. – A najgorzej było kłamać Alvaro… Mówiłam, że
jadę na kilka dni z Aną do Madrytu, a tak naprawdę byłam z Aną we
Francji, na Cyprze albo w Rosji z Realem, który rozgrywał Ligę Mistrzów!
Wracałam do domu i zamiast być wypoczętą, bo przecież bawiłam się z
przyjaciółmi, ja byłam u skraju…
-Nigdy się nie zorientował? – szepnął.
-Nigdy – pokręciła głową. – Ufał mi, a ja go okłamywałam. Tylko jakbym powiedziała mu prawdę to pewnie by mnie zabił. Znasz go.
-Wściekł się jak się dowiedział.
-Wiem… Powiedział mi, że… – urwała i łza popłynęła jej po policzku. – że nie robię mu łaski, że z nim jestem.
-Reza – objął ją ramieniem i pocałował w czoło.
-Oriol,
on jest moim najsłabszym punktem, moją piętą Achillesa. Mogę żyć bez
Realu, co udowodniłam Mou nie raz, gdy wysyłał mnie na różne szkolenia
po wszystkich klubach w Europie. Dam radę żyć, bez Gutiego i przyjaciół,
bo dałam radę w Stanach podczas rehabilitacji. Mogę żyć bez grania w
piłkę, bo przecież nie gram już od kilku lat. Rodzice są dla mnie
ludźmi, którzy dali mi życie i ogromnie ich za to szanuję, ale nie są
dla mnie niezbędni. Tylko Alvaro… Tylko bez niego nie potrafię –
zacisnęła ręce w pięści.
-I co? Pojedziesz z nim do Lyonu?
-Nie wiem… A z drugiej strony? Jakie mam wyjście? – wzruszyła ramionami.
-Wiesz,
oboje jesteście moimi przyjaciółmi, znam was tak samo długo, ale… Reza,
dlaczego masz rezygnować dla niego ze swojego klubu? Dlaczego?
-Jak to „dlaczego”? Bo to mój mąż – spojrzała na niego zdumiona.
-A
ty jesteś jego żoną. Przeprowadziłaś się dla niego do Barcelony,
pozostawiając ukochany Madryt. Ograniczyłaś Real na rzecz Espanyolu.
Zostawiłaś dla niego świat, który znasz i kochasz. A teraz wymaga od
ciebie, żebyś porzuciła kraj, ostatnią namiastkę tego co jest ci
bliskie.
-Oriol… – urwała i jej oczy rozbłysły. – Masz trochę racji…
-On
ci powiedział, że nie zagra dla Realu i wcale mu się nie dziwię. Sam
bym nie chciał, żeby moja kobieta miała nade mną taką przewage jaką ty
miałabyś nad nim. Reprezentacje czy Espanyol to jeszcze rozumiem.
Zgrupowania są co jakiś czas, Espanyol jest dla ciebie zwykłą pracą a
nie czymś co cię wychowało, ukształtowało twój charakter i stworzyło
Rezę jaką mamy teraz. Okłamałaś go, ale nie zrobiłabyś tego jakby się
nie wściekał o każdą wzmiankę o Realu. Faktycznie, przegięłabyś pałę
jakby nie trzymał tego w ryzach, ale… Kochana, bez Los Blancos nie
byłabyś sobą, czyż nie? – puścił jej oczko.
-Kocham cię, Oriol – objęła go w pasie i pocałowała w policzek.
-Ja ciebie też, mała – uśmiechnął się.
-Przejdę się – wstała. – Przemyślę sprawę – ruszyła plażą. Gdy tylko zanurzyła nogi w wodzie obok pojawił się Alexis.
-Cześć, Galaktyczna – wyszczerzył się radośnie.
-Cześć, Cules… Chociaż Cules to ty jeszcze nie jesteś – uśmiechnęła się.
-Może będę? – mruknął. – Nie skreślaj mnie tak od razu – fuknął i udał, że się obraża.
-Spokojnie, Chile – delikatnie go szturchnęła. – Uważaj, bo ci żyłka pęknie.
-Nie – wystraszył się. – Jak ja będę wyglądał? Taki zimny trup? – wygłupiał się.
-Chodź na lody, pacanie – roześmiała się.
Alvaro, Canales i Bartra siedząc na wysokiej skarpie uważnie
obserwowali jak Oriol rozmawia z Rezą. Na szczęście nie widzieli, że
dziewczyna potem poszła w towarzystwie piłkarza FC Barcelony, bo tamten
fragment plaży zasłaniały im wysokie i bujne drzewa.
-Co mówiła? – zainteresował się Canales, gdy tylko Romeu do nich dołączył.
-Tajemnica spowiedzi, soreczki – rozłożył ręce Oriol i usiadł obok nich.
-Powinieneś
jej wszystko powiedzieć – powiedział Sergio do Alvaro. – Alexis to
jednak Alexis i ma wprawę w wyrywaniu lasek, a dodaj do tego fakt, że
jesteś z nią w stanie wojny. Jest smutna i nie trudno rzucić się w
ramiona innego. Tak jak tuliła się do Oriola.
-Ana codziennie tuli się do Benzemy i nikt nie robi z tego afery – mruknął Vazquez.
-Bo to jej przyjaciel! – oburzył się Canales.
-Znam
Rezę jak jeszcze była smarkatą gówniarą – westchnął Oriol. – Blondasku,
to co my z nią przeżyliśmy, co widzieliśmy… – zagwizdał.
-Cud, że
Vazquez zobaczył w niej dziewczynę – dołączył Bartra. – Ja do dziś widzę
jak łapie tego małego Francuza za fiuta i ściska – wzdrygnął się.
-Co?! – Canales miał oczy jak talerze.
-Pobił mnie – uśmiechnął się delikatnie Alvaro.- Był od nas dwa razy większy, kilka lat starszy i wszyscy się go baliśmy.
-Tylko
nie Reza, która była mniejsza nawet od nas – dodał Oriol. – Zanim się
ktoś zorientował, złapała go za krocze i powiedziała taki monolog, że
koleś do końca obozu milczał jak zaklęty. Nigdy więcej go nie
spotkaliśmy.
-A co zrobisz z Sanchezem? – nie mógł odpuścić Canales.
-Nie mów jej – odezwał się nieoczekiwanie Bartra. – Skoro tak cię kocha niech to udowodni…
-Pojebało cie?! – wybuchł Sergio.
-No co? Tylko tak będzie miał pewność – bronił swojego zdania Katalończyk.
-Zgoda – pokiwał głową Alvaro, a Oriol nie odezwał się nawet słowem. – Idziemy na piwo?
-Tak – pokiwał głową zwiedzony Canales.
Ana wparowała do domu Davida bez obstawy. Morata, Joselu, Karim i Oriol poszli się napić do posiadłości tego przedostatniego.
-Villa? – zawołała.
-Taras! – odkrzyknął. Udała się tam, a gdy tylko stanęła w drzwiach tarasowych uśmiechnęła się szeroko.
-Barcelońska przybłęda! – klasnęła w dłonie na widok Fabregasa.
-Ana! – wstał i mocno ją uściskał.
-Nie śliń! – zapiszczała. – Nawet ciebie przywiało na Ibizę? – usiadła obok niego i zaczęła pić jego piwo.
-Przede wszystkim mnie – wyszczerzył się, ale po chwili zainteresował smsem, którego dostał.
-Cześć
– na taras wpadł Alexis i usiadł na fotelu. – Co tam, czarownico –
szturchnął Anę nogą. Dziewczyna spojrzała na niego morderczo i już miała
coś odpalić, ale David zauważył co jej chodzi po głowie.
-Fabregas, ile zostaniesz? – spytał szybko.
-Kilka dni – odpowiedział i schował telefon do kieszeni. – Rodruguez, co już zbroiłaś? – zaśmiał się.
-Jeszcze nic! – zamachała rękami.
-Tylko wczoraj poszła pływać na jachcie – roześmiał się David.
-Ty? – zdziwił się Cesc. – Chwila… – znowu wyjął telefon.
-Morata by mnie wyratował – burknęła.
-Sama byś się wyratowała mając na sobie trzy kapoki – przekręcił oczami Villa. – Benzema mi dziś mówił – dodał.
-Fabregas,
kurwa! – wrzasnęła Ana. – Z kim ty tak piszesz? – wyrwała mu telefon i
zeskoczyła z kanapy. – Daniella, uuu… – zagwizdała.
-Daniella? – Alexis wziął od niej aparat Cesca. – Nie przeszkadza ci, że tak afiszuje się z waszym związkiem? – skrzywił się.
-Sanchez, czyżbyś miał uraz po swojej byłej, która nagrała film jak śpisz? – zakpiła i stanęła za Davidem. Tak asekuracyjnie.
-Mam
– pokiwał głową. – Dlatego uważam, że to co się między mną a jakoś
laską dzieje powinno zostać tylko między nami. Chuj kogo obchodzi jak
jest.
-Stary – pokazała mu uniesiony kciuk. – Zgadzam się.
-Ale ta twoja… – spojrzał na Fabregasa. – To jeszcze trochę umieści waszą seks taśmę w necie i będzie się tym rajcować.
-Nie! – jęknęła blondynka. – Uchowaj Boże! Francesc i… fuj! – wzdrygnęła się.
-Chociaż nie ma obwisłych? – Alexis pogłaskał się po piersi.
-Po dwójce dzieci pewnie ma – pokiwała głową Ana.
-Spierdalajcie! – zdenerwował się Fabregas i w tym samym momencie zadzwonił telefon Any.
-Cześć, Ikerku! – powiedziała radośnie do słuchawki.
~Przyznaj
się, malutka. Rozrabiasz? Mam dziwne przeczucie, że coś broisz, albo
jesteś zamieszana w jaką intrygę, ale na pewno coś się kroi! –
powiedział bramkarz Królewskich. – Tak mi coś w kościach łupie.
-Coś ty! – machnęła ręką. – Siedzę sobie z Davidem i razem z Sanchezem dojeżdżamy Fabregasowi.
~Sanchezem? – powtórzył. – Matko jedyna…
-Iker!
– szepnęła. – Też jestem w szoku! – mruknęła. – Ale słuchaj! – poszła
na plażę i zaczęła mu streszczać wydarzenia z poprzednich dni,
skutecznie udaremniając danie reprymendy za znęcanie się nad Fabregasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz